Odchudzaj się z głową! Rozmowa z dietetyczką Moniką Bigoś

Początek Nowego Roku to wysyp nowych, cudownych diet, które krążą w internecie i wielkie nadzieje, że tym razem na pewno się uda! Dlaczego się nie udaje? Jakie błędy popełniamy i dlaczego znowu te same? Na temat diet i odchudzania rozmawiam z Moniką Bigoś – dietetyczką, która jest specjalistką w tej dziedzinie. Bez ściemy, lukrowania i owijania w bawełnę. Sama prawda. 

A: Podobno przejście na dietę jest jednym a najczęstszych postanowień noworocznych. Faktycznie tak jest? Masz w tym czasie więcej klientek w swoim gabinecie?

M: Jeszcze dwa – trzy lata temu rzeczywiście obserwowałam taką sytuację, natomiast teraz już nie. Teraz raczej rozkłada się to równomiernie. Myślę, że jest tak dlatego, bo do mnie trafia sporo ludzi z różnymi schorzeniami, a te choroby towarzyszą nam przez cały rok.

A: Nie wiem, ale być może tak jest, że osoby, które chcą schudnąć zaczynają od szukania konkretnej diety w internecie, a nie od wizyty u dietetyka? Co Ty na to?

M: Faktycznie, jest dość duża grupa osób, która sama próbuje, bo generalnie jako Polacy, jesteśmy specjalistami od wszystkiego, diet także (śmiech..).

A: Jak myślisz dlaczego od Nowego Roku naród się odchudza? Dlaczego wtedy, a nie w listopadzie?

M: Nowy Rok to dla wielu z nas jest takim dobrym czasem, aby zakopać stare porażki, a wziąć się za coś nowego i lepszego. Myślimy, że wręcz musimy mieć jakieś postanowienia noworoczne, skoro wszyscy inni je wokół mają. Tak naprawdę to żaden okres nie jest dobry na rozpoczęcie diety. Albo święta, albo wakacje, grille, wesela, komunie itp. To jest dość częsta wymówka pacjentów, którzy swoje porażki kwitują tym, że nie był to dobry okres na rozpoczęcie diety. A ja się wówczas pytam: A kiedy będzie dobry? Patrząc na kalendarz to nie ma takiego okresu, bo w każdym miesiącu jest „coś”.

A: Kobiety czy mężczyźni przychodzą do Ciebie częściej?

M: Zdecydowanie więcej pań, ale też Panowie coraz częściej przychodzą na konsultacje. Nie ukrywam, że z mężczyznami pracuje mi się lepiej. Kobiety często zanim jeszcze przystąpią do działania i wdrożenia pierwszego kroku trochę komplikują sprawę i zadają wiele asekurujących pytań. Tak na wszelki wypadek. Panowie mają też lepsze efekty,

A: Dlaczego tak jest? Czym to jest podyktowane?

M: Mężczyźni mają bardziej stabilną psychikę i układ hormonalny. Ponadto pomaga im w tym także ich zadaniowość. Mają większą masę mięśniową, co przy włączeniu regularnej aktywności fizycznej daje genialne efekty. Mam takie wrażenie, że facet jak już przyjdzie i zainwestuje, to faktycznie tego chce. Chce realnych korzyści. Przychodzi, płaci, bierze zalecenia, które faktycznie wprowadza i na koniec ma efekt. Konkret.

A: A nie jest też tak, że jak facet dostanie od Ciebie jadłospis i wytyczne, to idzie do żony/partnerki i ona mu przygotowuje posiłki i dlatego jest mu łatwiej?

M: Nie zawsze tak jest. Czasami mam pary, które razem gotują. Obserwuję wtedy pewną tendencję, że panowie są zazwyczaj na bardziej zaawansowanym etapie diety niż panie. Czasami śmiejemy się na wizytach, bo pary donoszą na siebie „bo ona zjadła batona, a on wypił browarka” 🙂

A: Monika, zapytam Cię wprost. Czy Polacy faktycznie mają problem z nadwagą i otyłością? 

M: Problem na pewno jest, bo mniej więcej 70% polskiego społeczeństwa ma problem z utrzymaniem prawidłowej masy ciała i to jest dużo. Raporty Polskiego Towarzystwo Badań nad Otyłością mówią, że Polacy mieszczą się w w pierwszej piątce w Europie. 

A: Te statystyki są faktycznie nieciekawe. Czy kiedyś było lepiej? Czy to się jakoś zmieniło na przestrzeni ostatnich kilku lat?

M: Tak, zmieniło się, niestety na gorsze. Myślę, że rozłożenie nadwagi u obu płci jest pół na pół. Z tym, że kobiety częściej próbują coś z tym zrobić, mężczyźni rzadziej, bo mają większą akceptację siebie i nie są pod taką presją jak my kobiety.

A: Chciałam Cię zapytać o geny. Często na nie zwalamy?

M: Tak, dość często.. Natomiast myślę, że tylko ok. 5 % osób ma realny problem z podłożem genetycznym, dobrze się odżywiają, ćwiczą, a i tak mogą mieć lekką nadwagę. Dużo się ostatnio mówi o genie FTO, który zwiększa ryzyko otyłości. Ale i tak osoba z bardzo złym kodem genetycznym swoim zdrowym stylem życia może wpłynąć na to, że tej zapisanej w genach otyłości jednak nie będzie miała.

A: Czyli wniosek jest taki, że od nas samych może nie wszystko, ale jednak wiele zależy. Monika, co chwilę pojawia się jakaś modna dieta, którą się zachwycamy. Która Twoim zdaniem jest szkodliwa, którą odradzasz?

M: Na początek bardzo ważna rzecz. Dieta jest dla osób chorych. Jeśli ktoś jest chory, to powinien wprowadzić zalecaną przez specjalistę dietę. Kiedyś modny był Dukan, a dzisiaj jest dieta bezglutenowa, na którą jest wielki bum. Wiele pacjentek o nią pyta, są oczytane ale też już nią zmęczone, bo to nie jest dieta łatwa do stosowania. Wiele kobiet popełnia podstawowy błąd wprowadzając ją zanim wykona rzetelną diagnostykę. Osoby zdrowe nie powinny jej stosować. To jest dieta dla konkretnych jednostek chorobowych, np. osób chorych na celiakię.  Po pełnej diagnostyce można ją także  rozważyć u chorych na choroby autoimmunizacyjne np. Hashimoto.

A: Dlaczego nie wychodzi nam to odchudzanie? W czym tkwi największy problem? 

M: Często problemem jest brak realnego celu, chęć schudnięcia bardzo dużo w krótkim czasie. Kolejny, to brak planu i planowania swoich posiłków. Dlatego w tym celu przygotowałam „Plannery kulinarne”, które można u mnie zakupić, aby każdy mógł sobie przygotowywać tygodniowe menu, a potem je odtworzać. Inny błąd, to brak bilansowania swoich diet i po okresie mniej więcej dwóch tygodni przychodzi kryzys, który objawia się zmęczeniem, gorszym samopoczuciem, wypadaniem włosów itp. To następny czynnik zniechęcający i powodujący przerwanie diety. Pewnych diet, które krążą w internecie, nie da się długofalowo stosować, bo źle się po nich czujemy. Absurdem jest również myśl, że będąc na tygodniowym tzw. detoksie, diecie polegającej na piciu np. tylko soków ludzie myślą, że pozbędą się po tygodniu wszystkich toksyn ze swojego organizmu, które zgromadzili przez 10-20 lat poważnych zaniedbań.

A: Rozumiem. Brak planu i realnego podejścia do tematu oraz brak cierpliwości to podstawowe błędy osób, które chcą schudnąć?

M: Tak, dokładnie. Po tygodniu nie ma prawa być efektów. Organizm jest w tym czasie w największym stresie.

A: I broni się jak może… Agnieszka Węgiel, z którą kiedyś na podobny temat rozmawiałam, uważa, że jak zaczynamy się odchudzać, to popełniamy błąd, ponieważ wdrażamy zbyt wiele zmian naraz. Robimy rewolucję. Mówiła, że na początek warto zacząć od jedzenia śniadań, spożywania posiłków systematycznie i picia dużo wody. Dorzuciłabyś jeszcze coś do tych trzech zasad?

M: Zgadzam się całkowicie z Agnieszką i dorzuciłabym od siebie: dwa razy w tygodniu po 30 min. dowolna aktywność fizyczna.

A: Internet jest dzisiaj kopalnią różnej wiedzy 🙂 Gdzie najlepiej szukać rzetelnej informacji na temat zdrowego odżywiania?

M: Najlepiej szukać na Pub Med, albo wpisać szukaną frazę, a potem kropka i pdf.. Polecam też moją stronę internetową dietetykwkrakowie.pl

A: Monika, czy chęć schudnięcia to jedyna motywacja zmiany nawyków żywienia? Jak jest ze zdrowiem? Czy bierzemy je pod uwagę?

M: Tak. U kobiet jest dość dużo problemów żołądkowo – jelitowych. Do mnie najczęściej przychodzą pacjentki chore, którym coś konkretnego dolega. Natomiast z ankiety, mającej na celu przygotowanie do wizyty, często wynika, że oprócz pozbycia się problemów zdrowotnych, naszym celem jest też redukcja masy ciała. Nie jest to główny cel, ale dodatkowy. Kiedyś częściej odchudzanie było priorytetem i głównie z tego powodu odwiedzano dietetyka. Dzisiaj są to bardziej problemy ze zdrowiem. Wraz z postępem cywilizacyjnym powinno się nam żyć lepiej i zdrowiej, a jest odwrotnie. Pracujemy za dużo, za szybko, byle jak jemy i mało się ruszamy.

A: Mamy dzisiaj szeroką wiedzę na ten temat. Niemal każdy z nas wie co trzeba zrobić aby być zdrowym i mieć prawidłową wagę ciała. A jednak patrząc na statystyki, które na początku naszej rozmowy przytoczyłaś, można wysnuć tylko jeden wniosek: słabo nam idzie..

M: Teoria jest, ale brak praktyki. Wiemy, ale nie stosujemy. Trudno to wszystko wdrożyć bez jakiegoś konkretnego i jak już wcześniej mówiłam realnego planu. Problemem dzisiaj jest też zajadanie stresu. Wieloma osobami rządzi tzw. głód emocjonalny. Wtedy najczęściej sięgamy po rzeczy tłuste i słone, albo tłuste i słodkie. Uszczęśliwiamy się w taki sposób, ale na bardzo krótko.

A: Ok, to czym zastąpić to niezdrowe jedzenie? To jak mam się pocieszyć jak mam chandrę?

M: Gdyby te wszystkie zasady, o których rozmawiałyśmy były wcześniej wdrożone, to nawet, jak dopadnie kogoś wielka chandra, spadek nastroju, to w najgorszym wypadku taka osoba rzuciłaby talerzem, a nie zjadła batona czy pączka. Po pierwsze nie miałaby takich niezdrowych rzeczy w domu. Po drugie ktoś, kto dobrze się odżywia ma bardziej stabilny poziom cukru we krwi i nie potrzebuje stymulować się cukrem. Sporo ludzi jest odwodnionych i też chętniej sięga po rzeczy, które go pobudzą lub pocieszą. Jeśli chodzi o zdrowe zamienniki, to nie ma takich, ponieważ jak jesteśmy wkurzeni, to nie chcemy zdrowej figi czy marchewki tylko kaloryczną czekoladę.

A: ..ale z dwojga złego ta gorzka lepsza, prawda?

M: Hmm, biorąc pod uwagę skład obecnej czekolady, to nie wiem, bo mam wrażenie, że większość czekolad to wyrób…czekoladopodobny.

A: Ok, rozumiem. Czyli znowu powiedzenie, że lepiej zapobiegać niż leczyć ma sens. Jeśli będziemy się prawidłowo odżywiać, to nasz poziom stresu będzie mniejszy..

M: Tak, dokładnie. Często jak z parami pracuję pytam np. po dwóch miesiącach mężczyznę, czy jego żona/partnerka w czasie miesiączki jest spokojniejsza? Mówią, że rzeczywiście tak jest. Dzieje się tak dlatego, że układ hormonalny zaczyna działać zdecydowanie lepiej.

A: Okazuje się, że jedzenie wpływa na wszystko – nie tylko na sylwetkę, urodę, zdrowie, ale też na nasze zachowanie i poziom stresu.

M: No tak, to jest nasze paliwo. Albo dostarczamy naszemu organizmowi to najlepsze, albo robimy sami sobie na złość. Ludziom łatwiej jest wziąć tabletkę niż zmobilizować się do pewnych działań, narzucić sobie dyscyplinę i wyjść z takiej swojej strefy komfortu. To jest trudne, zawłaszcza na początku i dotyczy każdej zmiany, nie tylko diety. Zanim się czegoś nowego nauczmy, męczymy się. Ważne jest żeby ten początkowy etap przetrzymać i nie poddawać się już na samym początku po pierwszej porażce. Na początku – te pierwsze dwa tygodnie są rzeczywiście trudne, a potem już z górki…

A: To jak byśmy miały podsumować – jakie błędy popełniamy jak chcemy się odchudzać?

M: Pięć błędów, które moi pacjenci najczęściej popełniają to: brak realnego celu, brak planowania, brak konsekwencji, brak chęci zmian i brak ruchu w trakcie diety. Jak chcemy się odchudzić, a nie wprowadzamy aktywności fizycznej, to nie ma możliwości osiągnięcia fajnego ujemnego bilansu energetycznego. Czasami mówię moim pacjentom brutalnie, że wtedy po prostu nie opłaca się zaczynać, bo efekty będą słabe i nietrwałe…

A: Czyli stopniowo, systematycznie i z konkretnym planem 🙂

M: Plan jest bardzo ważny i ja uczę tego moich pacjentów. Czasami na początku wydaje im się to trudne, a potem okazuje się, że jest to nie tylko łatwiejsze niż się wydawało. Pacjenci na moich wizytach czasami dosłownie „odkrywają Amerykę”. To fajne uczucie, że mogłam im tą „Amerykę” pokazać.

A: Na koniec chcę cię zapytać o taką rzecz. Czy przed przejściem na dietę, chcąc się odchudzać warto zrobić sobie badania?

M: Tak. Warto je zrobić, bo też wiemy w jakim kierunku iść. Sporo rzetelnych badań wprowadziłam w moim Gabinecie, także zapraszam.

A: Nawet wtedy, gdy jesteśmy zdrowi i dobrze się czujemy?

M: Wiesz, to nie jest konieczne, ale warto. Tym bardziej, że takie badania przesiewowe każdy powinien sobie zrobić raz w roku. Ja osobiście jestem fanką badań flory bakteryjnej. Wykonane badania pozwalają na wychwycenie nieprawidłowości zanim pojawią się dolegliwości lub choroba. Ostatnio kazałam pacjentce przy badaniu USG tarczycy zrobić USG piersi, wyszedł jej guzek…i czeka na biopsję.

A: Zdrowe odżywianie –  tak, a dziwnym dietom z internetu mówimy zdecydowane nie!

M: My sobie wcale łaski nie robimy jak się zdrowo odżywiamy. To jest przecież mój organizm, więc to ja powinnam o niego zadbać. Taka oczywistość. Prawda jest też taka, że każdy musi dla siebie wybrać najlepszą drogę i ważne, aby trzymać się tego przez lata. Nie przez tydzień, dwa tygodnie, czy przez miesiąc, ale zawsze.

A: Zdrowe odżywianie zawsze, nie tylko w styczniu i na wiosnę.

M: Cały rok 🙂

A: Dziękuję Monika za rozmowę. Podaj proszę namiary do siebie. Jak można się z Tobą kontaktować?

26803257_1987135568228182_1083861208_n1M: Zapraszam na konsultacje, przyjmuję w Krakowie na ul. Józefińskiej 11. Moja strona internetowa to www.dietetykwkrakowie.pl – tam poczytacie o dostępnych badaniach i znajdziecie sporo przepisów. A na profilu Facebook https://www.facebook.com/DietetykwKrakowie dodaje różne mądrości o diecie, stylu życia i o tym, że jeśli chcesz da się to wszystko pogodzić. 

Jeśli chcesz przeczytać wywiad z psychodietetyczką Agnieszką Węgiel zapraszam tutaj

Zobacz również

budowanie stylu
kostiumy kąpielowe